Laptopy gamingowe już na dobre zadomowiły się w branży komputerowej i wątpliwe, aby zniknęły, nawet pomimo ostrej ofensywy ze strony nowej generacji konsol oraz przenośnych zabawek. Jednak czy nasz Nitro 5 jest rzeczywiście, jak podkreśla jego producent, najkorzystniejszym cenowo laptopem do gier i warto rozważyć jego zakup?
Dobre bebechy
Zanim zacznę opisywać możliwości oraz osiągi testowanego laptopa, warto się przyjrzeć, co Acer ukrył pod obudową. Procesor to Intel i5-12500H (dwunastej generacji) o bazowej częstotliwości procesora 3.10 GHz. Za kwestie graficzne odpowiada karta NVIDIA GeForce RTX 3060. Jest to bardzo growe połączenie, które sprawdza się znakomicie w produkcjach TripleA. W recenzowanej przeze mnie wersji mamy też 16 GB RAM-u, co aktualnie jest w zupełności wystarczające, aby cieszyć się nowymi tytułami. Oczywiście Acer oferuje mocniejsze wersje Nitro 5, jeśli podana przeze mnie konfiguracja to dla Was za mało.

Na dysku M.2 zmieścimy 512 GB danych, co wystarczy na zainstalowanie około siedmiu tytułów. Nie ukrywam jednak, że są to duże gry jak np. God of War, które samo zajmuje ponad 65 GB pamięci. Więc jeśli zdecydujecie się na Nitro 5, lecz chcecie mieć w jednym momencie zainstalowane sporo więcej gier, to polecam rozważyć wersje z większymi dyskami.
Całą rozgrywkę obserwujemy na w pełni matowym ekranie o przekątnej 15,6 cala, o częstotliwości odświeżania na poziomie 144Hz. Nie mogło rzecz jasna zabraknąć podświetlanej klawiatury, ale to raczej już raczej standard w laptopach gamingowych. A co mogę powiedzieć o głośnikach? Cóż… działają, jak przystało na taki sprzęt. Z pewnością nie dorównują dobremu soundbarowi czy słuchawkom z wyższej półki. Nie ma co się spodziewać cudów, ale nie ma też tragedii. Na wieczorne kino domowe też może być, jeśli tylko nie oczekujecie kinowych wrażeń.
Dobra, koniec technicznych aspektów, zobaczmy, jak to maleństwo sprawdza się w praktyce.
Ruszamy w bój
Jako że z testami dostałem też od naczelnego pecetową wersję God of War do artykułu, który piszę na temat tej gry, to postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Gra uruchamiała się szybko i bez problemów. Do tego system ustawił ustawienia graficzne automatycznie na jakość ultra przy rozdzielczości HD. Już mi się to spodobało. W żadnym momencie rozgrywki nie zdarzyło mi się, że miałem problemy z wydajnością. Ilość klatek na sekundę utrzymywała się w granicach 60-80 i nigdy nie spadały poniżej 60. Nawet w najbardziej efektownych momentach, laptop zachowywał maksymalną wydajność naturalnie na pełnych detalach. Oczywiście słychać było wiatraki pracujące na pełnych obrotach, jednak przy użytkowaniu słuchawek podczas grania, nie przeszkadzało mi to. Najważniejsze, że jakość gry była totalnie tip-top.

W Warhammerze II czy Troy przy większych bitwach definitywnie moc obliczeniowa nie było już tak dobrze, choć nadal można było walczyć. Zwykle grałem w przedziale od 40 do 60 klatek na sekundę. Pomimo że w natłoku walki spadały one poniżej 23, wciąż mogłem w dość kontrolowany sposób podejmować decyzję na polu walki. Warto jednak podkreślić, że w przypadku tych gier nie dziwie się, że nawet Nitro 5 miał problem, albowiem spora część innych sprzętów nie radzi sobie z natłokiem jednostek na ekranie. Te gry strategiczne już tak mają, że nawet na komputerach NASA się ścinają.
Ogólne zadowolenie ze sprzętu na moment opadło przy grze w Jurassic Park Evolution. O ile sama produkcja działała płynnie (średnio 70 klatek na sekundę), tak kilkukrotnie… wylądowałem na pulpicie. Według komunikatu spowodowane to było jakimś błędem graficznym ze strony karty graficznej. To powodowało, że restart gry wymuszał na mnie ustawienie najniższych dostępnych opcji graficznych. Na szczęście okazało się, że problem nie leżał po stronie samego laptopa, a brakującej aktualizacji sterowników. Już po chwili problem zniknął, a ja mogłem dalej cieszyć się zabawą na Nitro 5.

Jedynym mankamentem odpalania gier bardziej wymagających graficznie jest fakt, że dodatkowe wiatraki od chłodzenia, tak jak wspomniałem wcześniej zaczynają pracować jak oszalałe. Trzymając lapka na kolanach, od razu czułem, że temperatura sprzętu spada w zaledwie kilka minut od ich uruchomienia. Także wydajność jest jak najbardziej na plus, a w lecie świetnie się sprawdzi w trakcie upalnych dni. Serio chłodzenie działa tak dobrze, że musiałem odłożyć Nitroska na biurko, bo dostawałem gęsiej skórki od ich pracy. Siłą rzeczy przekłada się to na dźwięk, jaki przy tym wydają wiatraki. Przypomina to drona, który przelatuje nam nad głową, dlatego warto mieć pod ręką wspomniane już słuchawki.
Elegancka prezencja
Na koniec postanowiłem surowym okiem ocenić design Acera Nitro 5. I szczerze? Totalnie mi się podoba! Nie jest jakoś zbytnio wyficzerowany, jak to większość gamingowych laptopów dzisiaj. O nie! Ale dla mnie to właśnie spory plus! Cenię sobie minimalizm i elegancję, dlatego obudowa Nitro 5 kompletnie do mnie przemawia. Poza mechaniczną klawiaturą RGB nic się nie świeci z tyłu ani po bokach, więc jeśli tak jak ja jesteście minimalistami i szukacie dobrego przenośnego sprzętu do grania, to recenzowany przeze mnie sprzęt od Acera będzie dla Was strzałem w dziesiątkę. Same kolory można też zmieniać i wyłączać za pomocą dedykowanej aplikacji.

Czy warto?
Laptop w testowanej konfiguracji zaskoczył mnie niezwykle pozytywnie. Na początku obawiałem się, że 16 GB ram oraz RTX 3060 to za mało to dobrej zabawy. Jakże się jednak myliłem!
Tak naprawdę jedyną opcją do zastanowienia jest design sprzętu (to czy szukacie eleganckiego sprzętu czy też bardziej kolorowego) oraz fakt, że gdy chłodzenie pracuje, wydaje nam się, że laptop zaraz wyfrunie za okno. Od razu podkreślam,głośne chłodzenie są w każdym laptopie gamingowym moi drodzy – alternatywą są tu pecety. Dla mnie jako użytkownika nie było to uciążliwe (zwykle gram w słuchawkach), jednak domownicy mogą nie być tak pobłażliwi. W momencie pisania tekstu cena konfiguracji, którą dane było mi było testować, oscyluje w granicach 6 tysięcy peelenów.
Czy to się opłaca? To już pozostawiam wam do oceny szanowni czytelnicy, albowiem kwestia gamingu na laptopie a na komputerze stacjonarnym nie została rozwiązana nawet przez najstarszych graczy. “Piecyk” o podobnej konfiguracji może być tańszy, jednak laptop jest dużo bardziej mobilny i grać możemy wszędzie tam, gdzie jest prąd. A skoro o zasilaniu mowa, to w laptopie jest też dużo mniejsze zużycie energii. Do mnie przemówiła sytuacja, gdy spędziłem kilka razy w pociągu po 5 godzin, radośnie grając w ulubione gry..
Ja na pewno jestem zadowolony z możliwości Nitro 5. Jeśli zdecydujecie się na zakup, wy także będziecie, a w tej cenie naprawdę warto.